środa, 12 lutego 2014

Rozdział 6

Co parę metrów było można napotkać wózki z jakimiś maskotkami czy jedzeniem. Tu dopiero zaczyna się życie. Stykałam się ramionami z różnymi ludźmi, którzy tak samo jak chcieli zwyczajnie się przejść. Moją uwagę przykuła para siedząca na murku, mocno się do siebie przytulali, dziewczyna dała mu całusa w policzek. Oni na pewno się kochają, dlaczego tylko ja nie mogę znaleźć tego jedynego ? Mieć inne życie, a nie co tydzień chodzić na imprezy z których wychodzę z płaczem. (…) Odruchowo weszłam do jednego ze sklepów, był przepełnionym różnymi rzeczami, ale najbardziej jedzeniem i piciem. W środku był tłum, nie mogłam się odnaleźć, wzięłam w dłoń pół metrowego żelka i wsadziłam do papierowej torebki, skorzystałam z okazji iż przy kasie nie było żadnego klienta, szybko zapłaciłam i wyszłam. Zdałam sobie sprawę, że obeszłam już wszystkie stoiska, cofnęłam się do punktu wyjścia i ruszyłam w stronę domu. Jedząc długiego czerwono-niebieskiego żelka usłyszałam nagle trąbnięcie czyjegoś samochodu, zignorowałam to i szłam dalej, przestraszyłam się jak ktoś zatrąbił po raz drugi. Nerwowo zaczęłam oglądać się na twarze ludzi, z którymi się mijałam. Nikogo go nie obchodziło, obróciłam głowę w lewo i zauważyłam czarny sportowy samochód, za kierownicą siedział Harry. W środku mojego ciała poczułam, że nagle przestało pracować, strach przeszedł je całe, ale nie mogłam dać się temu ponieść. Na jego twarzy rysował się uśmiech, na mojej zapewne znudzenie.
- Podwieźć ? – Zapytał trochę rozbawionym głosem
- Nie, dziękuje, sama sobie poradzę – Uśmiechnęłam się idąc dalej twardo.
- No okej – Wyrzucił z siebie i odjechał, odetchnęłam.
Zauważyłam nad drzewami, szare chmury, przez które chwilę później, zaczęły kapać zimne krople deszczu. Przeklęłam pod nosem i zaczęłam szybciej iść. Zauważyłam wysoki wieżowiec w którym mieszkam, do pokonania został mi już tylko mały lasek prowadzący do osiedla. Było jeszcze pięćdziesiąt innych dróg, ale mi od zawsze odpowiadała ta. Wychodząc spod drzew zaczęło coraz bardziej padać, na niebie pojawiały się pioruny, zapowiadało się na burze. Zaczęłam biec do swojej klatki, ale i tak byłam już strasznie mokra. Weszłam do klatki i wybrałam opcję winda chwilę musiałam poczekać, bo ktoś akurat w niej był, gdy już się zatrzymała, weszłam do środka i nacisnęłam guzik numer 9. Szybko z niej wyszłam, wyjęłam kluczę z kieszeni i włożyłam je zamka, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Po moim ciele przeszły dreszcze, z zimna i ze strachu. Weszłam do środka, zdjęłam buty, powiesiłam katanę, odstawiłam torbę w kąt i rozglądałam się czy ktoś nas nie okradł. Weszłam w głąb mieszkanie i zobaczyłam migające światła dochodzące z salonu, później mój wzrok skierowany był na białe converse gdzieś tu musi być Harry. Zdenerwowana i wkurzona wparowałam do salonu, leżał na kanapie oglądając jakiś film, byłam cała mokra, ale najpierw chciałam wyjaśnić z nim kilka spraw. Kiedy szłam w stronę pokoju nie zwrócił na mnie nawet uwagi, stanęłam zasłaniając ekran telewizora i chciałam już zacząć mówić, ale go śmiech spowodowałam, że się zarumieniłam i znowu zaczęłam być kimś innym niż jestem
- I co ? Mówiłem, że mogłem Cię podwieźć – Otwarłam usta, a jego podniosły się go góry.
- Możesz mi powiedzieć co tu  w ogóle robisz ? Jak tu wszedłeś ? – Sięgnął po coś do kieszeni i chwilę potem wyjął z niej kluczę ukazując mi je pod nosem
- Yh ! – Głośno oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju. Założyłam dresy i zwykły top, rozpuściłam włosy, aby szybciej wyschły, mogłam też użyć suszarki, ale nie zagłuszać ciszy nocnej. Opadłam wykończona na łóżko, wzięłam w dłoń telefon, podłączyłam do niego słuchawki i wsadziłam je do uszu. Spokojnie i przyjazne dźwięki koiły całe moje ciało. Za nim się nie obejrzałam była już 24, czas zobaczyć co robi Harry. Wyszłam z pokoju, salonie co jakiś czas pojawiały się błyski drażniące moje oczy. Na wyspie kuchennej były pudełka po pizzy, a w salonie cisza. Wyłączyłam telewizor i wtedy zauważyłam Harry’ego. Spał na kanapie, jedna jego noga zwisała z sofy, a druga na niej leżałam, tak samo było z rękami. Rozburzone loki rozlatywały się po poduszce spadając na czoło chłopaka. Podeszłam bliżej, aby dokładniej się mu przyjrzeć przy okazji potknęłam się szklany kubek, odstawiłam go na stół co również na robiło hałasu. Harry cały czas spał, nie przeszkadzały mu hałasy, jego długie rzęsy spoczywały na górze policzków, usta niebyły już różowe jak wcześniej, wyglądały na wysuszone. Cofnęłam się o 3 kroki kiedy on obrócił się w drugą stronę, tyłem do mnie. Wzięłam koc, który leżał na fotelu i go nim przykryłam. Drzwi do salonu były rozsuwane więc nie zasunęłam ich do końca poszłam do swojego pokoju, otworzyłam okno i położyłam się do łóżka. Okryłam dokładnie kołdrą i zamknęłam oczy, jakoś nie mogłam zasnąć, wiedząc, że nie jestem sama w domy tylko z kimś i to jeszcze z chłopakiem. Nie wiem nawet o czym myślałam przez cały czas, ale nie mogłam przestać. Wreszcie gdzieś tak o 430 zasnęłam. … Obudziłam się rano, pierwsze co zobaczyłam to drzwi otwarte na oścież, ale pewnie otwarły się tak przez okno. Wstałam z łóżka i białe trampki cały czas leżały na korytarzu, przełknęłam ślinę i podeszłam do lustra. Rozczesałam suche już włosy, nałożyłam troszeczkę tuszu na rzęsy i oblizałam wargi, założyłam bluzę i wyszłam z pokoju. Moją uwagę przykuł zapach jajecznicy. Wzrok zwróciłam na kuchnię, przy blacie siedział Harry na miejscu gdzie zwykle siada Meg. Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę swojego miejsca. Usiadłam naprzeciwko Harry’ego przysuwając swoją porcję , która leżała obok jego. W mgnieniu oka wszystko zjadł, odstawił talerz do zmywarki i powrócił na swoje miejsce. Ja nic nie tknęłam, grzebałam tylko w talerzu.
- Vanessa, coś nie tak ? – Jego głos nie był ani troskliwy, ani poważny. Raczej zmulony
- Yyy .. dziękuje, ale nie jestem głodna – Odsunęłam talerz przed siebie
- Zjedz, nie zaszkodzi Ci – Teraz był trochę rozbawiony, przysunął spowrotem talerz, a ja znowu go odsunęłam
- Nie jestem głodna
- Jedz ! – W jego oczach była złość. Przestraszyłam się czy czegoś tam nie dosypał.
- Nie jestem głodna ! – Chwyciłam talerz w dłonie i odruchowo wrzuciłam wszystko do zlewu. Od zawsze byłam przeciwna wyrzucaniu jedzenia do śmieci, nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ani razu nie odwróciłam głowy w jego stronę, poszłam prosto trzaskając szklanymi drzwiami. Czasami zapominam, że są szklane.
Mój spokój przerwały jakieś głowy, podniosłam się z łóżka i po cichu nacisnęłam klamkę od drzwi. Harry chodził w tą i spowrotem rozmawiając z kimś przez telefon. Co chwilę przeczesywał włosy i przegryzał wargę, chyba ma tak w naturze odczuwając stres lub zdenerwowanie. Kiedy jego zieleń w oczach była wpatrzona na mnie momentalnie się cofnęłam i zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami zsuwając się na podłogę. Słyszałam ciężkie kroki idące w moim kierunku, potem pukanie do drzwi. Zaczęłam szybciej oddychać, chciałam uciec. Ale przed czym ? Przed kim ? Po raz drugi słyszałam, że ktoś puka, mocniej przywarłam do szklanej szyby.
- Vanessa, otwórz – Słowa wypowiadane przez zaciśnięte zęby wylatywały z jego ust po sekundach przerwy – Vanessa, słyszysz ? Trzeci raz nie chcę powtarzać. – Nie reagowałam na jego groźby  z pod moich powiek zaczęła wydostawać się słona ciecz. Poczułam ją na policzku, a później na dekolcie – Otwórz te cholerne drzwi – Kopnął je z taką siłą, że zadrżały, czułam jakbym to ja dostała. Wstałam i położyłam się na łóżko, zakrywając kołdrą. Huk drzwi wywołał u mnie jeszcze silniejszy płacz. Przetwarzałam sobie kolejno wszystko co może stać się w przeciągu sekundy. Czego on mógł ode mnie chcieć ? Jak można być złym, że nie zjadłam śniadania ! Wolałam nie odkrywać pierzyny, ale on zrobił to szybciej. Leżałam skulona, wycieram stróżki łez spływające po mojej twarzy. Nie miałam najmniejszej ochoty na niego patrzeć, nie wiem co robił, wolałam nie wiedzieć. Przełknęłam ślinę, wycierając czerwone i napuchnięte od płaczu oczy. Czy się go bałam ? Tak. Chociaż nie, nie miałam dlaczego. Czekałam aż zrobi jakiś ruch, wtedy dopiero będę mogła się go bać. Trwającą ciszę zagłuszał tylko mój oddech, unosząca się i opadająca klatka piersiowa. Słysząc chrząknięcie zacisnęłam mocno oczy, nie chcąc wiedzieć co się właśnie stanie. Kołdra została rzucona gdzieś w kąt. Szeroko otwarłam oczy, widziałam tylko otwartą szafę z ubraniami. Nagle nastała cisza, mój oddech trochę się uformował, rozluźniłam mięśnie widząc, że Harry nic nie robi, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Zmieniłam pozycję siadając na krawędzi łóżka, przywarłam mocno nogi do swojej klatki piersiowej i zacisnęłam na nich ręcę.
Znowu zaczęłam nerwowo oddychać, gdy moje łóżko podskoczyło pod jakimś ciężarem. Zauważyłam Harry’ego siedzącego przede mną na kolanach, natychmiastowo schowałam głowę między nogi. Schwycił moje nadgarstki oplatając wokół nich swoje palce, przełknęłam ślinę wciąż mając głowę zagnieżdżoną między nogami. Przywarł moimi rękami do ściany, chwytając je w jego jedną dużą dłoń. Drugą chwycił mój podbródek unosząc do w górę, aby uchwycić ze mną kontakt wzrokowy, nie mogłam tego zrobić nie byłam wstanie. Po prostu się bałam. Wtedy zaczęłam się bać. Niebieskie oczy miałam skierowane na wyraz jego twarzy, w pewnym momencie przegryzł wargę, na co otwarłam szerzej oczy, potem rozchylił usta. Jego poliki oblał rumieniec, usta zrobiły się różowe, nie świadomie zaczęłam patrzeć mu w oczy. Raz błyszczały, a raz robiły się szare. Zbliżył się do mnie na kolanach, kładąc nogi po obu stronach moich bioder. 



~ przeczytałeś-zostaw komentarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz