czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 8

Na dzisiejszą imprezę postanowiłam iść w http://i2.ztat.net/large/ON/32/1N/00/PQ/11/ON321N00P-Q11@7.jpg, http://i1.ztat.net/large/AD/82/1D/00/P0/02/AD821D00P-002@1.1.jpg. Na nogi ubrałam Air Max’y i czekałam aż przyjedzie po mnie Alex. Siedziałam w kuchni przy blacie poprawiając wysokiego kucyka i jedząc wczorajszą pizzę. Minęły prawie 2 tygodnie odkąd nie widziałam się z Harrym, wygląda to jakbyśmy się mijali. Dzwoniłam do niego, ale za każdym razem odrzucał połączenie, gdy przychodził do Meg nie odzywał  się i omijał szerokim łukiem, w końcu zaczęłam robić to samo. Omijałam go, nie zwracałam na niego uwagi aż pewnego dnia po prostu zniknął. 
- Nessa ! Słyszysz mnie ! – Z zamyślenia wyrwały mnie wrzaski Meg
- Yym, o co chodzi ?
- Chcesz jakieś koturny, szpilki, buty na obcasie ? Mogę Ci pożyczyć mam całkiem sporo – Meg miała bardzo dużo botów. Różnych butów, najwięcej było obcasów, o przeróżnych wielkościach obcasa. Trochę zadziwiało mnie to, że jak można chodzić w dwudziestocentymetrowych koturnach. To było nie do pojęcia. Miała wypchane nimi wszystkie szafy, gdzie tylko się dało, w korytarzu, w salonie, w swoim pokoju, w pokoju Meg, nawet u mnie miała ich kilka. Czasami zastanawiało mnie czy nie ma więcej butów niż ciuchów, mi wystarczały 3 pary trampek o różnych kolorach, 2 pary adidasów i kilka par baletek, chociaż w nich też za często nie chodziłam, częściej miała je na nogach Meg niż ja. Wykorzystywała to, że mam ten sam rozmiar buta co ona. – Nessa cholero, słyszysz mnie ! – Chciałam w spokoju zjeść pizzę, ale Meg nigdy nie u mnie być cicho
- Jeny. Taaaaak ! – Odpowiedziałam trochę zamyślona, nie lubię gdy na pizzy jest kukurydza czy papryka więc palcami je wygrzebywałam
- To przez Harry’ego, hmm ?
- Że co ! O co wam wszystkim chodzi !
- Odkąd ostatnio w ogóle go tu nie ma jesteś jakaś inna, zamyślona, zamknięta w sobie. Ale na dzisiejszej imprezie trochę się wyluzujesz, mówię Ci.
- Coś w to wątpię – Mam zamiar pokazać się na tej imprezie, chwilę na niej pobyć i jak najszybciej wrócić do domu. Nie chcę znowu być upokorzona
- Ohh, Nessa, ogarnij się trochę. Zobacz co robisz – Dopiero po tych słowach się ogarnęłam, cały blat uwalony był od odgrzewanej pizzy którą jadłam, nie przeszkadzało mi to. Po kilkusekundowej ciszy Meg zaczęła mówić – To jakie buty dziś ubierasz ?
- Mam już na nogach – Podniosłam najwyżej jak mogłam nogę, a by pokazać Meg jakie mam założone nogi
- Na pewno idziesz w tych ? Nie chce pożyczyć ode mnie jakichś ?
- Nie, a po za tym .. nie umiem chodzić w takich butach jakie ty preferujesz – Jej śmiech wypełnił całe pomieszczenie
- Serio ? – Pokiwałam głową, a jej oczy się rozszerzyły – Dobra, koniec. Idę się ubierać – Uśmiechnęła się do mnie szeroko, posprzątałam po sobie kuchnię i poszłam poprawić fryzurę, ten kitek strasznie mi nie odpowiadał. Zrobiłam koka, poprawiłam makijaż i szybko zjechałam windą na dół, bo Alex już na mnie czekała. Otworzyłam tylne drzwi do samochodu nikogo się w nim nie spodziewając.
- Hej. – Powiedziałam i wsiadłam. Moje oczy dostrzegły Harry’ego, przestraszyłam się go i chyba zrobiłam się trochę blada. Siedziałam kilka centymetrów ode mnie, a ja stykałam się już z drzwiami. Nie miałam ochoty na mnie patrzeć, wiem że miał ubrane białe trampki, czarne spodnie i białą bluzkę.
- Hej Vanessa !
- O hej Nick – Próbowałam się nie jąkać i jakoś mi to wychodziło. Po 15 minutach byliśmy na miejscu, wysiadłam z samochodu jako pierwsza, zamykając drzwi usłyszałam chrząknięcie, odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam chłopaka w kręconych włosach wysiadającego zaraz za mną. Puściałam drzwi i poszłam do Alex gdy wszyscy wyszli wręczyła mi kluczyki, bo wiedziała, że i tak pewnie za chwilę będę chciała jechać do domu, a ona zostanie na noc. Weszliśmy do środka, ja, Alex i Nick. Harry’ego gdzieś wchłonęło, sięgnęłam po kubek z wodą i usiadłam sobie na wolne krzesło przystawione przy ścianie.

Minęło trochę czasu, kiedy siedzę na krześle i obserwuje każdego po kolei. Dostrzegłam nawet Harry’ego z jakąś dziewczyną. Poczuła żal i smutek, zastanawiam się czy on nie robi tego specjalnie grając mi na nerwach. Pojechałabym do domu, ale muszę poinformować o tym Alex, tylko nie widziałam jej od chwili gdy weszliśmy do ogromnego budynku. Zsunęłam się zgrabnie z krzesła i poszłam w stronę dużej kuchni, jak na razie to miejsce lubiłam najbardziej. Wszystkie pokoje były urządzone jakby przez architekta, nikt nigdy sam by ich tak nie urządził, wciąż nie wiedziałam kogo jest ten dom, ale spodobał mi się najbardziej ze wszystkich odwiedzanych. Kuchnia do około była zabudowana, z jednej jej strony były tylko drzwi, którymi było można wchodzić i wychodzić zapewne do ogródka. Na środku stała wyspa kuchenna pokryta tylko kamiennym zimnym blatem, o czym przekonałam się siadając na nią. Po jednej stronie była obszerna, dwudrzwiowa lodówka i zaraz obok niej dwie zmywarki. Po mojej lewej stronie były drzwi prowadzące do salony którymi weszłam i pojemne szafy, za mną był zlewozmywak i szafy o różnych pojemnościach. Podziwiałam każdy kąt tej oto wspaniałej kuchni, nogi zwisały mi w powietrzu cały czas wiercąc się w lewo i prawo, gdy słyszę muzykę tak już mam. Odstawiłam biały kubek na krawędź blatu i wyjęłam z kieszeni telefon. Sprawdziłam godzinę, siedzę tu już prawie godzinę – Brawo kolejna godzina mojego życia stracona – Wmawiałam to sobie jakiś czas. Dopóki ktoś przypadkiem nie potrącił moje plastikowego kubka, który spadł na ziemię, przezroczysta ciecz wyparowała z niego i pojawiła się na kafelkach. Rozejrzałam się i dostrzegłam gdzieś w rogu szmatkę,  pośpiechu po nią pobiegłam i wróciłam do sprzątania. Wytarłam jak tylko mogłam wodę z podłogi i odłożyłam odsączoną ścierkę na miejsce. Miałam zamiar wyrzucić kubek do śmieci, ale nigdzie nie było śmietnika, wyszłam na dwór, tylnymi drzwiami-przez kuchnię. Poczułam przypływ zimna, na moich odkrytych ramionach pojawiły się ciarki, a usta zrobiły się fioletowe. Próbowałam to opanować, ale mi nie wychodziło, wyrzuciłam kubek gdzie popadło i udałam się do środka. Chwilę później było już dobrze, usiadłam spowrotem na blat, machając nogami w różne strony. Nie kontrolowałam tego, wzrok miałam na skrawku bluzki, której uważnie się przyglądałam.
- Ał ! – Usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka tuż przy mnie. Niekontrolowane ruchu nogami musiały się zwiększyć i pewnie go uderzyły.
- P-przepraszam – Chłopak uśmiechnął się i położył rękę na moich nogach trochę je uspokajając
- Nic się nie stało, jestem Zayn – podał mi rękę, a ja uprzejmie ją uścisnęłam uśmiechając się. Jak na razie rozmawia mi się z nim lepiej niż z Harrym.
- Jeszcze raz strasznie przepraszam.
- Już mówiłem, nic    się    nie    stało. Powiedz mi lepiej co robisz tu tak sama – Posunęłam się robiąc mu miejsce na blacie. – Dziękuje, postoje – Jego kulturalność mnie zadziwiła i to bardzo.
- Okej. – Zrobiłam kilku sekundową pauzę i mówiłam dalej – Wracając do twojego pytania .. sama nie wiem co tu robię, mogłam już dawno jechać do domu – Usłyszałam jego cichy chichot, ignorowałam to – A ty ? Co robisz tu tak sam .. – Przerwałam ciszę panującą między nami
- Jestem tu ze Styles’em
- Styles’em ? – Dam uciąć sobie rękę, że już gdzieś słyszałam to nazwisko
- Znaczy z Harrym. – Harry Styles … Dotarło do mnie, że to ten Harry z którym się ostatnio pokłóciłam. W środku czułam szczęście i rozczarowanie. Z jednej strony mogłam się o nim dużo dowiedzieć, tych złych i dobrych cech, a z drugiej bałam się, nie wiem czego, ale się bałam. Przez chwilę nie wiedziałam co się ze mną dzieję, chłopak musiał mnie szturchnąć, abym się przebudziła – Halo ! A ty jak się nazywasz ?
- Ymm. Jestem Vanessa – Uśmiechnęłam się. Przez 5 minut patrzeliśmy na siebie w kompletniej ciszy, którą przerwał jakiś chłopak
- Widzieliście Lilli ? – Wydaje mi się, że był to Louis.
- Nie – Stanowcza odpowiedź Zayn’a trochę mnie przestraszyła
- A ja ją widziałam. Jej różowe włosy latały gdzieś po salonie – Uśmiechnęłam się przyjacielsko, a chłopak mnie przytulił i pobiegł do salonu, lecz chwilę później wrócił
- Chodźcie grać w prawda czy wyzwanie
- Yy nie ..
- Okej zaraz przyjdziemy – Dlaczego Zayn się mi sprzeciwił. Nie chciałam tam iść, nie miałam najmniejszego zamiaru grać w tą głupią grę.
– Zayn .. ja nie mam zamiaru w to grać
- Vanessa, pewnie jestem tu pierwszy i ostatni raz. Zagrajmy
- Dlaczego pierwszy i ostatni ? – Próbowałam zmienić temat
- Przez Harry’ego – W mojej głowie zaczęło się mieszać, zadawałam sobie samej przeróżne pytanie. Przestałam o wszystkim myśleć, gdy tylko słyszę imię Harry dzieje się ze mną coś nie tak.
- Pójdę jeśli opowiesz mi dlaczego jesteś tu przez Harry’ego.
- No ok – Jego dłonie objęły mnie w talii i pomogły zejść w blatu, jego długie palce chwyciły moje i udaliśmy się do salonu. W czasie drogi zaczął mówić – Więc … chodzi o jakąś dziewczynę, jeśli dobrze pamiętam mówił na nią Nessa


~ przeczytałeś-zostaw komentarz

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 7

Na początek chciałam powiedzieć, że rozdział jest krótki, ponieważ nie mam za bardzo czasy, aby je pisać. Powodem jest szkoła, mam pełno egzaminów na które muszę się uczyć i rozdziały mogą być dawane rzadziej :)
Zapraszam do czytania i komentowania i jeśli chcecie o coś zapytać, to przypominam iż posiadam aska -->   http://ask.fm/Dajrekszioner 
______________________________________________________
NUTKA --> http://www.youtube.com/watch?v=b-RQIN3wo5U



- Dlaczego jesteś, aż tak bardzo ciekawska, hmm ? – To pytanie wywołało u mnie dreszcze, dolna warga zaczęła się trząść, a pod powiekami gromadziła się ciecz, której już dziś zdążyłam posmakować. – Słyszysz ? Nie chcę się już powtarzać – Kiwnęłam głową, jego uścisk wokół mich nadgarstków zacieśnił się bardzo. Łzy zaczęły zlatywać po moich policzkach, zdjął rękę z mich rąk przez co mogłam zobaczyć co mi zrobić. Moje nadgarstki były całe czerwone, gdzieniegdzie pojawiały się fioletowe ślady, otarłam niby łzy – Powiedz to, powiedz mi. Chcę, żebyś była świadoma tego co mi powiesz.
- Sprawiasz mi ból ! – Jego oczy rozszerzyły się, słysząc moje słowa. Chciał usłyszeć zupełnie co innego, jego tęczówki zrobiły się szare. Cofnął się opadając na łóżko, podniósł się z niego i ruszył w stronę drzwi. Spojrzał na mnie ze złością, ale też smutkiem, trzasnął nimi ale i tak się nie zamknęły tylko otworzyły na oścież. Zaczęłam ryczeć, nie panowałam nad emocjami, nie robiłam tego specjalnie, po prostu wykrzyczałam mu to co chciałam. Chyba o to w tej grze chodziło.


***


Zebrałam się do siebie, wyjęłam z szafy potrzebne rzeczy i poszłam się przebrać. Byłam jeszcze w piżamie, kompletnie nie odczuwałam czasu. Wchodząc do łazienki trzasnęłam drzwiami zwracając na siebie całą uwagę. O to mi chodziło. Zamknęłam drzwi sprawdzając 15 razy czy nie da się ich otworzyć. Przekręciłam kurki i do wanny zaczęła lecieć ciepła i zimna woda. Zdjęłam z siebie bluzę, top, dresy, bieliznę i skarpetki i weszłam do wanny. Umyłam porządnie ciało, wypuściłam wodę, wyszłam i okryłam się ręcznikiem. Wytarłam i założyłam czyste majtki, na to ciasne rurki w ciemnozielonym kolorze i białe skarpetki, na górę założyłam stanik, białą bokserkę i bluzę w czarnobiałe poziome pasy. Umyłam twarz, związałam włosy w wysokiego kucyka i z tego wykonałam koka, nałożyłam tusz to rzęs i błyszczyk. Kilka razy przejrzałam się w lustrze, posprzątałam bałagan po sobie i wyszłam. Białe trampki cały czas stały w przedpokoju, poszłam prosto w stronę swojego pokoju. Gdzie do cholery podziewa się Harry ? Otworzyłam przymknięte drzwi i zobaczyłam go sprzątające moje rzeczy, bo wcześniej walce rzeczy. W środku czułam śmiech, uśmiech, szczęście, na zewnątrz rozpacz. Uderzyłam lekko w drzwi, żeby usłyszał. Odwrócił się w moją stronę i od razu stanął na równych nogach, uniosłam do góry brew pytając się o co w tym wszystkim chodzi.
- Chciałem posprzątać – Odrzekł, dodając – To co zepsułem – Westchnęłam i odłożyłam dresy na biurko. Usiadłam na łóżko przodem do Harry’ego, patrząc mu w oczy. Chwilę stał tak w ciszy, aż wreszcie przykucnął i spojrzałam mi w oczy. – I przepraszam .. za to – Spojrzał na moje siniaki, zapomniałam o nich aż to teraz, nie wyglądały ładnie – Nessa odezwij się, p.. przepraszam – Jego głos był cichy, przytłaczający wręcz, był to zupełnie inny Harry. Nie wiedziałam co powiedzieć więc przytaknęłam głową na jego słowa, chwycił moją dłoń, swoimi dużymi. Uśmiechnął się pokazując dołeczki, zrobiłam to samo, przejechał kciukiem po wewnętrznej części mojej dłoni i wstał podpierając się na moich kolanach słysząc, że ktoś wchodzi do domu, wzdrygnęłam się słysząc znajome dźwięki. Cieszyłam się ze zmiany Harry’ego, ale tylko przez kilka sekund – Tematu nie było – Mrugnął lewym okiem i wyszedł z pokoju, na mojej twarzy pojawił się grymas rozczarowania. Posunęłam się w głąb łóżka i sięgnęłam po laptopa, otwarłam go i włączyłam. Przejrzałam dokładnie Twitter’a i Tumbrla za jednym. Do pokoju ktoś zapukał, nie czekając na moją odpowiedź weszła Alex
- Wow ! – Nic więcej z siebie nie dałam. Jej blada skóra pasowała do nowego koloru włosów-mianowicie do rudego. Była ubrana w spódniczkę, pod spodem miała czarne rajstopy, a na górze bluzkę z czaszką składającą się z mniejszych czaszek. Na jej twarzy był narysowany wielki uśmiech kiedy ja nie wiedziałam o co jej chodzi.
- Opowiadaj. – Przysiadła do mnie, wyłączyłam laptopa i odstawiłam go na szafkę, posuwając się w prawo i robiąc miejsce dla Alex. Usiadła zaraz przy mnie
- Co znowu ..
- No .. ty i Harry ..
- Co ?! – Spojrzałam na jej twarz z której od razu zszedł uśmiech. – Co ja i Harry ? O co chodzi ?
- Powiedział, że był tu dziś na noc, prawda ? Jeszcze jak przyszłam to wychodził z twojego pokoju trochę nieogarnięty
- A .. – Trzy sekundy pauzy i kontynuowałam – ha. I dlatego miałby coś między nami, bo zauważyłaś go jak wychodził z mojego pokoju. Alex, proszę .. pomyśl trochę – Stuknęłam ją w czoło wewnętrzną stroną dłoni
- No okej. Wierzę Ci, ale muszę przeprowadzić z nim jeszcze identyczną rozmowę – Trochę się przestraszyłam, ale nawet jeśli powie coś co nie będzie się zgadzało z moimi słowami będę się trzymać swojego .. do końca – A teraz … co powiesz o moim nowym kolorku – Uśmiechnęłam się, ten kolor bardziej do niej pasuję niż czarny. Może ja też pofarbowałabym sobie włosy, ymm .. na zielono. Moja przyjaciółka ma pomarańczowe, druga niebieskie, a przyjaciółka mojej przyjaciółki różowe. -  Halo … Nessa, mówiłam coś – Kompletnie wybiła mnie z tropu
- Yyy co ?


Na zranione nadgarstki założyłam opaski i nie było ich już prawie widać. Wpakowałam do torby potrzebne mi rzeczy, ubrałam  czarne trampki i przerzuciłam przez ramię bluzę, było za ciepło, aby ją teraz ubierać. Za to wieczorem będzie w sam raz, wyszłam z domu informując o tym dziewczyny. Czekałam aż winda zjedzie z dwudziestego szóstego piętra na moje, kiedy tak się stało nacisnęłam guzik z cyfrą 0 i winda ruszyła w dół. Trawa i chodniki były jeszcze wilgotne po wczorajszym deszcze, nie przeszkadzało mi to, cieszyłam się, ponieważ było przez to o wiele czystsze powietrze. Wsiadłam do czerwonego autobus, nie znalazłam miejsca więc stałam przytrzymując się poręczy, gdy zadzwonił dzwonek informujący o tym, że ja i inni powinni już wysiadać ruszyłam za tłumem przechodni do wyjścia. Ledwo zdążyłam. Potem szybko pobiegłam w stronę pracy, bo prawie bym się spóźniła.


~ przeczytałeś-zostaw komentarz

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 6

Co parę metrów było można napotkać wózki z jakimiś maskotkami czy jedzeniem. Tu dopiero zaczyna się życie. Stykałam się ramionami z różnymi ludźmi, którzy tak samo jak chcieli zwyczajnie się przejść. Moją uwagę przykuła para siedząca na murku, mocno się do siebie przytulali, dziewczyna dała mu całusa w policzek. Oni na pewno się kochają, dlaczego tylko ja nie mogę znaleźć tego jedynego ? Mieć inne życie, a nie co tydzień chodzić na imprezy z których wychodzę z płaczem. (…) Odruchowo weszłam do jednego ze sklepów, był przepełnionym różnymi rzeczami, ale najbardziej jedzeniem i piciem. W środku był tłum, nie mogłam się odnaleźć, wzięłam w dłoń pół metrowego żelka i wsadziłam do papierowej torebki, skorzystałam z okazji iż przy kasie nie było żadnego klienta, szybko zapłaciłam i wyszłam. Zdałam sobie sprawę, że obeszłam już wszystkie stoiska, cofnęłam się do punktu wyjścia i ruszyłam w stronę domu. Jedząc długiego czerwono-niebieskiego żelka usłyszałam nagle trąbnięcie czyjegoś samochodu, zignorowałam to i szłam dalej, przestraszyłam się jak ktoś zatrąbił po raz drugi. Nerwowo zaczęłam oglądać się na twarze ludzi, z którymi się mijałam. Nikogo go nie obchodziło, obróciłam głowę w lewo i zauważyłam czarny sportowy samochód, za kierownicą siedział Harry. W środku mojego ciała poczułam, że nagle przestało pracować, strach przeszedł je całe, ale nie mogłam dać się temu ponieść. Na jego twarzy rysował się uśmiech, na mojej zapewne znudzenie.
- Podwieźć ? – Zapytał trochę rozbawionym głosem
- Nie, dziękuje, sama sobie poradzę – Uśmiechnęłam się idąc dalej twardo.
- No okej – Wyrzucił z siebie i odjechał, odetchnęłam.
Zauważyłam nad drzewami, szare chmury, przez które chwilę później, zaczęły kapać zimne krople deszczu. Przeklęłam pod nosem i zaczęłam szybciej iść. Zauważyłam wysoki wieżowiec w którym mieszkam, do pokonania został mi już tylko mały lasek prowadzący do osiedla. Było jeszcze pięćdziesiąt innych dróg, ale mi od zawsze odpowiadała ta. Wychodząc spod drzew zaczęło coraz bardziej padać, na niebie pojawiały się pioruny, zapowiadało się na burze. Zaczęłam biec do swojej klatki, ale i tak byłam już strasznie mokra. Weszłam do klatki i wybrałam opcję winda chwilę musiałam poczekać, bo ktoś akurat w niej był, gdy już się zatrzymała, weszłam do środka i nacisnęłam guzik numer 9. Szybko z niej wyszłam, wyjęłam kluczę z kieszeni i włożyłam je zamka, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Po moim ciele przeszły dreszcze, z zimna i ze strachu. Weszłam do środka, zdjęłam buty, powiesiłam katanę, odstawiłam torbę w kąt i rozglądałam się czy ktoś nas nie okradł. Weszłam w głąb mieszkanie i zobaczyłam migające światła dochodzące z salonu, później mój wzrok skierowany był na białe converse gdzieś tu musi być Harry. Zdenerwowana i wkurzona wparowałam do salonu, leżał na kanapie oglądając jakiś film, byłam cała mokra, ale najpierw chciałam wyjaśnić z nim kilka spraw. Kiedy szłam w stronę pokoju nie zwrócił na mnie nawet uwagi, stanęłam zasłaniając ekran telewizora i chciałam już zacząć mówić, ale go śmiech spowodowałam, że się zarumieniłam i znowu zaczęłam być kimś innym niż jestem
- I co ? Mówiłem, że mogłem Cię podwieźć – Otwarłam usta, a jego podniosły się go góry.
- Możesz mi powiedzieć co tu  w ogóle robisz ? Jak tu wszedłeś ? – Sięgnął po coś do kieszeni i chwilę potem wyjął z niej kluczę ukazując mi je pod nosem
- Yh ! – Głośno oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju. Założyłam dresy i zwykły top, rozpuściłam włosy, aby szybciej wyschły, mogłam też użyć suszarki, ale nie zagłuszać ciszy nocnej. Opadłam wykończona na łóżko, wzięłam w dłoń telefon, podłączyłam do niego słuchawki i wsadziłam je do uszu. Spokojnie i przyjazne dźwięki koiły całe moje ciało. Za nim się nie obejrzałam była już 24, czas zobaczyć co robi Harry. Wyszłam z pokoju, salonie co jakiś czas pojawiały się błyski drażniące moje oczy. Na wyspie kuchennej były pudełka po pizzy, a w salonie cisza. Wyłączyłam telewizor i wtedy zauważyłam Harry’ego. Spał na kanapie, jedna jego noga zwisała z sofy, a druga na niej leżałam, tak samo było z rękami. Rozburzone loki rozlatywały się po poduszce spadając na czoło chłopaka. Podeszłam bliżej, aby dokładniej się mu przyjrzeć przy okazji potknęłam się szklany kubek, odstawiłam go na stół co również na robiło hałasu. Harry cały czas spał, nie przeszkadzały mu hałasy, jego długie rzęsy spoczywały na górze policzków, usta niebyły już różowe jak wcześniej, wyglądały na wysuszone. Cofnęłam się o 3 kroki kiedy on obrócił się w drugą stronę, tyłem do mnie. Wzięłam koc, który leżał na fotelu i go nim przykryłam. Drzwi do salonu były rozsuwane więc nie zasunęłam ich do końca poszłam do swojego pokoju, otworzyłam okno i położyłam się do łóżka. Okryłam dokładnie kołdrą i zamknęłam oczy, jakoś nie mogłam zasnąć, wiedząc, że nie jestem sama w domy tylko z kimś i to jeszcze z chłopakiem. Nie wiem nawet o czym myślałam przez cały czas, ale nie mogłam przestać. Wreszcie gdzieś tak o 430 zasnęłam. … Obudziłam się rano, pierwsze co zobaczyłam to drzwi otwarte na oścież, ale pewnie otwarły się tak przez okno. Wstałam z łóżka i białe trampki cały czas leżały na korytarzu, przełknęłam ślinę i podeszłam do lustra. Rozczesałam suche już włosy, nałożyłam troszeczkę tuszu na rzęsy i oblizałam wargi, założyłam bluzę i wyszłam z pokoju. Moją uwagę przykuł zapach jajecznicy. Wzrok zwróciłam na kuchnię, przy blacie siedział Harry na miejscu gdzie zwykle siada Meg. Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę swojego miejsca. Usiadłam naprzeciwko Harry’ego przysuwając swoją porcję , która leżała obok jego. W mgnieniu oka wszystko zjadł, odstawił talerz do zmywarki i powrócił na swoje miejsce. Ja nic nie tknęłam, grzebałam tylko w talerzu.
- Vanessa, coś nie tak ? – Jego głos nie był ani troskliwy, ani poważny. Raczej zmulony
- Yyy .. dziękuje, ale nie jestem głodna – Odsunęłam talerz przed siebie
- Zjedz, nie zaszkodzi Ci – Teraz był trochę rozbawiony, przysunął spowrotem talerz, a ja znowu go odsunęłam
- Nie jestem głodna
- Jedz ! – W jego oczach była złość. Przestraszyłam się czy czegoś tam nie dosypał.
- Nie jestem głodna ! – Chwyciłam talerz w dłonie i odruchowo wrzuciłam wszystko do zlewu. Od zawsze byłam przeciwna wyrzucaniu jedzenia do śmieci, nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ani razu nie odwróciłam głowy w jego stronę, poszłam prosto trzaskając szklanymi drzwiami. Czasami zapominam, że są szklane.
Mój spokój przerwały jakieś głowy, podniosłam się z łóżka i po cichu nacisnęłam klamkę od drzwi. Harry chodził w tą i spowrotem rozmawiając z kimś przez telefon. Co chwilę przeczesywał włosy i przegryzał wargę, chyba ma tak w naturze odczuwając stres lub zdenerwowanie. Kiedy jego zieleń w oczach była wpatrzona na mnie momentalnie się cofnęłam i zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami zsuwając się na podłogę. Słyszałam ciężkie kroki idące w moim kierunku, potem pukanie do drzwi. Zaczęłam szybciej oddychać, chciałam uciec. Ale przed czym ? Przed kim ? Po raz drugi słyszałam, że ktoś puka, mocniej przywarłam do szklanej szyby.
- Vanessa, otwórz – Słowa wypowiadane przez zaciśnięte zęby wylatywały z jego ust po sekundach przerwy – Vanessa, słyszysz ? Trzeci raz nie chcę powtarzać. – Nie reagowałam na jego groźby  z pod moich powiek zaczęła wydostawać się słona ciecz. Poczułam ją na policzku, a później na dekolcie – Otwórz te cholerne drzwi – Kopnął je z taką siłą, że zadrżały, czułam jakbym to ja dostała. Wstałam i położyłam się na łóżko, zakrywając kołdrą. Huk drzwi wywołał u mnie jeszcze silniejszy płacz. Przetwarzałam sobie kolejno wszystko co może stać się w przeciągu sekundy. Czego on mógł ode mnie chcieć ? Jak można być złym, że nie zjadłam śniadania ! Wolałam nie odkrywać pierzyny, ale on zrobił to szybciej. Leżałam skulona, wycieram stróżki łez spływające po mojej twarzy. Nie miałam najmniejszej ochoty na niego patrzeć, nie wiem co robił, wolałam nie wiedzieć. Przełknęłam ślinę, wycierając czerwone i napuchnięte od płaczu oczy. Czy się go bałam ? Tak. Chociaż nie, nie miałam dlaczego. Czekałam aż zrobi jakiś ruch, wtedy dopiero będę mogła się go bać. Trwającą ciszę zagłuszał tylko mój oddech, unosząca się i opadająca klatka piersiowa. Słysząc chrząknięcie zacisnęłam mocno oczy, nie chcąc wiedzieć co się właśnie stanie. Kołdra została rzucona gdzieś w kąt. Szeroko otwarłam oczy, widziałam tylko otwartą szafę z ubraniami. Nagle nastała cisza, mój oddech trochę się uformował, rozluźniłam mięśnie widząc, że Harry nic nie robi, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Zmieniłam pozycję siadając na krawędzi łóżka, przywarłam mocno nogi do swojej klatki piersiowej i zacisnęłam na nich ręcę.
Znowu zaczęłam nerwowo oddychać, gdy moje łóżko podskoczyło pod jakimś ciężarem. Zauważyłam Harry’ego siedzącego przede mną na kolanach, natychmiastowo schowałam głowę między nogi. Schwycił moje nadgarstki oplatając wokół nich swoje palce, przełknęłam ślinę wciąż mając głowę zagnieżdżoną między nogami. Przywarł moimi rękami do ściany, chwytając je w jego jedną dużą dłoń. Drugą chwycił mój podbródek unosząc do w górę, aby uchwycić ze mną kontakt wzrokowy, nie mogłam tego zrobić nie byłam wstanie. Po prostu się bałam. Wtedy zaczęłam się bać. Niebieskie oczy miałam skierowane na wyraz jego twarzy, w pewnym momencie przegryzł wargę, na co otwarłam szerzej oczy, potem rozchylił usta. Jego poliki oblał rumieniec, usta zrobiły się różowe, nie świadomie zaczęłam patrzeć mu w oczy. Raz błyszczały, a raz robiły się szare. Zbliżył się do mnie na kolanach, kładąc nogi po obu stronach moich bioder. 



~ przeczytałeś-zostaw komentarz

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 5



- Kocham Cię ! – Te słowa wywołały u mnie dziwne uczucie. Jej głośniejszy głos uśmiechał się do ekranu laptopa.
- Też Cię kocham ! – Odpowiedział męski głos w laptopie, ciekawe z kim rozmawiała. Czyżby jej chłopak ? Klapa od laptopa się zamknęłam, usłyszałem westchnięcie, chciałem się wycofać, ale wyglądałoby to głupio. Delikatnie pchnąłem drzwi wchodząc do jej pokoju, siedziała na łóżku patrząc na mnie w ten jej wyjątkowy sposób. Niebieskie oczy przedstawiały strach, niepewność, ale i zdziwienie. Zamknąłem drzwi na co wzdrygnęła, parę razy przeszedłem się po pokoju, aż wreszcie usiadłem na obrotowe krzesło. Vanessa odwróciła głowę w moją stroną, w oczach miała poirytowanie, słabość i rumieńce na policzkach. Moje kąciki ust same podnosiły się do góry, gdy to zobaczyła natychmiast spuściła wzrok na drewnianą podłogę.
- Ładnie mieszkasz – Przerwałem ciszę, nawet nie przemyślałem tego co przed chwilą wyleciało z moich ust. Przegryzłem dolną wargę, a Nessa przewróciłam oczami i patrzała na mnie niebieskimi oczami. Przez chwilę nie wiedziałem co robi – Coś nie tak ? – Lekko się otrząsnęła i swój wzrok znowu skierowała na podłogę
- Ym .. n .. nie – Zaczęło nerwowo bawić się końcem bluzki. Jej cichy głos był czasem nie słyszalny. Dlaczego inaczej zachowuje się gdy jestem z nią sama na sam, inaczej gdy jest z Meg, a jeszcze inaczej gdy gada z kimś przez Skype’a. Dwoma palcami mocno przytrzymałem się biurka chcą odepchnąć na krześle, nie udało się więc użyłem nóg. Kręciłem się jeszcze kilka minut, w ciszy.  Zastanawiało mnie czy to na pewno ta sama Vanessa która wczoraj oddawała Meg sukienkę. Głośno westchnął i wstałem, ruszyłem w stronę drzwi, gdy naciskałem klamkę spojrzałem w tył. Vanessa miała swój wzrok skierowany na mnie, napotkałem się z nią oczami, podniosłem jedną brew, a ona spojrzała w górę. Uśmiechnąłem się szeroko i wyszedłem z pokoju, poszedłem do pokoju Meg, z którego słyszalna była dociekliwa muzyka, drażniąca moje uszy, osobiście nie lubię tego typu melodii. Wszedłem do środka i dostrzegłem tylko Meg siedzącą na łóżku z laptopem na kolanach.
- Yyy, gdzie Lilli, Louis ?
- Em .. wyszli, miałam Ci przekazać – Odłożyła laptopa obok siebie na łóżku i sięgnęła po kartkę leżącą na szafce – Że czekają na Ciebie w samochodzie i masz się pośpieszyć. – Uśmiechnęła się pokazując białe zęby, rzuciła kartkę gdzieś przed siebie i spowrotem zajęła się laptopem. Czasami jej inteligencja każdego rozbawiała
- Okej .. to na razie
- No, pa – Obróciłem się na pięcie i ruszyłem do wyjścia.


* Oczami Vanessy *

Słyszałam dźwięk zamykanych drzwi wejściowych. Odetchnęłam, po co on tu w ogóle przylazł ?
                                                           

                                                                             ***


Wyszłam z pokoju i zapukałam od razu do pokoju Alex zobaczyć czy żyje. Zapukałam drugi, ale nikt nie tworzył, nacisnęłam na klamkę i po prostu weszłam. W pokoju nie było, tylko na marne zapalone światło, wyłączyłam je i udałam się do Meg. Chciałam zapytać się jej co robiła w pokoju Alex, ale jak weszła to zobaczyłam ją śpiącą na łóżku ze słuchawkami w uszach. Nie chciałam jej budzić więc po prostu wyjęłam koc z szafy i ją nim przykryłam, przymknęłam drzwi i wyszłam z pokoju. Postanowiłam zrobić to samo co Meg, iść spać, była już 23, za 12 godzin idę do pracy. Musiałam porządnie się wyspać. Zgasiłam światło w pokoju, na wypadek gdyby ktoś mnie podglądał i przebrałam się w spodnie dresowe i biały podkoszulek. Po przebraniu zmyłam prawie niewidoczny makijaż, otworzyłam drzwi balkonowe, lubię spać przy otwartym oknie czy otwartych drzwiach, wolę wdychać świeże powietrze. Położyłam się do łóżka, przykrywając kołdrą i zasnęłam.
Obudziły mnie krzyki, przekleństwa i hałasy wydawane przez Alex. Niezwłocznie wstałam, nie patrząc na wygląd pobiegłam do jej pokoju – Co się stało ? Czemu się tak drzesz ?
- Ktoś tu był, ktoś .. ktoś mnie okradł i do tego zgubiłam kluczyki od samochodu – Usiadła na skraju łóżka i schowała twarz w dłoniach. Usiadła tuż obok niej, kładąc głowę na jej ramieniu.
- Twoje kluczyki .. – Zaczęłam – Mam ja – Spojrzała na mnie błyszczącymi oczami
- Jak to ?
- Dałaś mi je na imprezie, a później nie mogłam Cię znaleźć, żeby Ci je oddać. Chciałam do domu .. i Nick mi pozwolił – Rozszerzyła oczy i uformowała usta w literę o – A z tymi pieniędzmi nie mam nic wspólnego. Podniosłam ręcę pokazując swoją niewinność. Uśmiechnęła się, ale nie był to uśmiech szczęścia – Ile Ci zniknęło ?
- 200 dolarów
- Wiesz .. może Meg będzie coś wiedziała, wczoraj jak przyszłam z pracy było u Ciebie zapalone światło, a jak chciałam się jej zapytać co robiła w twoim pokoju spała już – Alex wstała i biegiem ruszyła do pokoju Meg
- Meg, debilko ! Ukradłaś mi kasę ! – Nie chciałam wtrącać się w ich kłótnię, wstawiłam wodę w czajniku i w między czasie poszłam się wziąć prysznic. Umyłam dokładnie ciało i włosy po czym ubrałam ciasne jeansy i białą koszulkę z jakimś nic nieznaczącym nadrukiem, na stopy założyłam skarpetki i zrobiłam makijaż. Związałam włosy w kucyka i zrobiłam z niego kłosa. Wyszłam z łazienki i poszłam spowrotem do kuchni, jeszcze raz wstawiłam wodę w czajniku, przygotowałam kanapki, które zjadłam w szybkim tępię dopijając miętową herbatą. Krzyki ucichły więc albo o czymś plotkują albo się pokłóciły. Włożyłam naczynia do zmywarki i wróciłam do pokoju. Spakowałam potrzebne mi rzeczy do torby i odpaliłam laptopa. O 1110 włączył mi się alarm, na nogi założyłam biało-niebieskie buty Nike Air Max i jeansową katanę na ramiona na którą założyłam torbę, wychodząc włożyłam to niej klucze, bo zapewne dziewczyny gdzieś wieczorem wyjdą i windą zjechałam na dół. Wyszłam z ogromnego wieżowca i kierowałam się na przystanek. Wsiadłam do autobusu i pojechałam w wyznaczone miejsce.
Po powrocie z pracy nie zastałam nikogo w domu. To było bardziej niż oczywiste, bo Meg wspominała coś o tym, że idzie na imprezę. Wszystkie nie potrzebne mi rzeczy zostawiłam w korytarzu, a sama ruszyłam w stronę kuchni. Wyjęłam z lodówki jogurt do picia, z szafki obok płatki owsiane. Wsypałam je do miseczki wyjętej z dolnej szafki i wlałam do nich jogurt. Zamieszałam wszystko łyżką, chwyciłam stabilnie w dłoń i ruszyłam do swojego pokoju. Zostawiłam w nich szeroko otwarte, nareszcie jestem sama w domu ! Włączyłam radio, uruchamiając moją ulubioną, spokojną muzykę, włączyłam ją dosyć głośno aby w każdym pomieszczeniu była słyszalna. Uśmiechnęłam się, gdy ujrzałam na łóżku wieszak ze spódniczkami, a tuż obok niego tajemniczy liścik. Otwarłam kartkę, na kartce był napisany jakiś numer i miałam się z nim skontaktować od razu jak to odczytam, nie było nawet napisane od kogo mogłoby to być. Niezwłocznie wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer, przyłożyłam telefon do ucha słysząc sygnał
- H .. halo ? – Jakiś ciężki, niski głos był po drugiej stronie słuchawki. Wiedziałam, to Harry. Momentalnie zrobiłam pauzę, dlaczego tak reaguje na jego głos, na jego całą osobę ?
- Emm, yhh, k .. kazałeś m-mi zadzwonić, czy t-to ty ?- Przed nim zaczynam się jąkać, udawać kogoś kim nie jestem. Jestem twardą dziewczyną, a nie kimś kto boi się wszystkiego. Głośno westchnęłam, nie wiedząc, że on mógł to usłyszeć, wzięłam się za siebie, muszę być sobą. Nie usłyszałam odpowiedzi po drugiej stronie słuchawki, ale wiedziałam, że teraz właśnie się uśmiecha pokazując dołeczki w policzkach.
- Taa, ymm. To ja zostawiłem tą wiadomość, ale po prostu .. zrobiłem to nieświadomie – Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, słysząc jak plączą mu się wyrazy.
- Chciałeś coś ? – Zapytałam już bardziej poważna, dochodziłam do siebie. Było można się domyślić, bo ciszy panującej po drugiej strony, że na pewno nie ma go na imprezie.
- Nie, nic.
- A. Okej
- Chociaż jest coś o co chciałbym Cię zapytać.
- Więc ..
- Zapewne nie ma Cię na imprezie, prawda ?
- No prawda
- Okej. To tyle – Rozłączyłam się rzucając telefon na łóżko. Zaczęły pojawiać się w mojej głowie różne pytanie, zarzuty. Po co ja dzwoniłam na ten cholerny numer !
Dokończyłam jedzenia płatków z jogurtem przeglądając Twitter’a. Coś zagwizdało w mojej głowie, może wybrać się na spacer. Uznałam, że to dobry pomysł, nie było aż tak bardzo późno-zaledwie 20, ubrałam na nogi wcześniejsze buty, na wierzch założyłam wcześniejszą katanę, schowałam telefon do kieszeni od spodni i wyszłam z domu dokładnie wszystko wyłączając. Zjechałam windą na dół i udałam się w głąb centrum. 

~ przeczytałeś-zostaw komentarz

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 4

Dla tych, którzy nie wiedzą
- kursywa = Myśl, sen, wspomnienie

______________________________________________________

Wracałam do domu tym samym autobusem co wcześniej, chociaż że pracuję w zwykłem pasmanterii moja praca i tak jest wykańczająca. Z przystanku piechotą udałam się do domu, było to nie całe 10 minut drogi. U dziewczyn były zapalone światła, oznaczało to że są w domu i trochę się tego bałam. Wjechałam windą na dziewiąte piętro i udałam się pod swój numer mieszkania-28. Drzwi jak zwykle były otwarte, zdjęłam buty perfekcyjnie układając je na dywaniku, powiesiłam bluzę za wieszak i poszłam do swojego pokoju. Jakoś dziwnie było cicho, wcale mi to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie czułam się przez to bardziej szczęśliwa. Zamieniłam szorty na wcześniejsze czarne rurki i poszperałam w laptopie. Zamknęłam jego klapę i wstałam z łóżka, otworzyłam okno chcąc przewietrzyć pokój i z niego wyszłam, zamknęłam porządnie drzwi żeby nie zrobić przeciągu i poszłam do kuchni. Pozmywałam naczynia, co tylko ja umiałam to robić w tym domu, miałyśmy zmywarkę, ale musiałam się czymś zając więc wybrałam to. Usłyszałam skrzyp nienaoliwionych drzwi od pokoju Meg, wyszła z niego spoglądając na mnie z zaskoczeniem
- Okej .. ymm, co ty robisz ? – Zapytała siadając na krzesło przy wyspie. Wytarłam ręcę z ręcznik i obróciłam się w jej stronę, ułożyłam dłonie na biodrach, aby wyglądało to bardziej poważnie
- A nie widać ?
- Nie no, widać. Tylko po co zmywasz jak mamy zmywarkę ?
- Ah tak, nie zauważyłam – Odpowiedziałam – Tego wielkiego pudła stojącego w rogu nie wiadomo po co jak i tak nigdy nie zostawiasz w nim naczyń !
- Jeny, bo zapominam, proste. – Uśmiechnęła się ukazując rząd dobrze umytych białych zębów – Jak ktoś będzie dzwonił do drzwi to otworzysz, może to być Lilli-moja przyjaciółka
- Tak, znam ją. – Przytaknęłam na jej słowa, zajmując drugie krzesło
- To dobrze, wpuścisz ją i się z nią przywitasz i to tyle .. i jeszcze jedno mam pytanie
- Jakie ?
- Chociaż dwa
- Pierwsze brzmi .. – Chciałam, żeby szybciej wytłumaczyła mi o co chodzi
- No więc .. całowałaś się wczoraj z Harrym ? – Szerzej otwarłam oczy na te słowa. JA CAŁOWAM SIĘ Z HARRYM. Nigdy ! Przewróciłam oczami, po moim ciele przeszły ciarki nagle poczułam przypływ chłodu, musiałam odpowiedzieć na jej pytanie. Czekała pewnie aż powiem tak  można było dostrzec to w jej oczach.
- Yh nie .. dlaczego miałabym ?
- Nie nic, tylko wczoraj jak graliśmy w prawda czy wyzwanie to powiedział, że tak i po prostu pomyślałam, że mówi prawdę, ale z jednej strony coś mi w tym nie pasowało, bo ty nigdy nie pocałowałabyś obcego chłopaka – Uśmiechnęłam się słabo, ale miała całkowitą rację. Nigdy bym go nie pocałowała nawet po całkowitym poznaniu
- A drugie pytanie ? – Zaczęłam przerywając niezręczną ciszę
- Mogłabym pożyczyć jedną z twoich spódniczek, masz ich dość dużo, a ja idę jutro na imprezę .. i po prostu nie mam co włożyć – Uśmiech na mojej twarzy pojawił się natychmiastowo, zakryłam dłonią usta chcąc opanować śmiech – To znacz, tak ? – Kiwnęłam głową, a ona pisnęła ze szczęścia i pobiegłam do swojego pokoju. Zeszłam z taboretu i ruszyłam do pokoju, nieco się w nim ochłodziło i czułam świeższe powietrze, westchnęłam i podeszłam do szafy gdzie wczoraj wkładałam super fajne spódniczki, których nigdy nie założę wyjęłam cały wieszak i zaniosłam go Meg, była bardzo szczęśliwa, mocno mnie przytuliła co było już w jej naturze jak człowiek nagle ją uszczęśliwi, cofnęłam się o dwa kroki będąc cały czas w jej uścisku, puściła mnie i poklepała po plecach, na co zaczęłam się głośno śmiać, obróciłam na pięcie i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam Skype’a chcąc pogadać z tatą, ale nie odbierał. Odłożyłam laptopa na biurko i położyłam się na łóżko. Leżałam na brzuchu, z nogami zwisającymi mi w górze, skrzyżowanymi w kolanach. Robiłam sobie zdjęcia, to u mnie normalnie w czasie nudy. Przestałam słysząc dzwonek do drzwi, to pewnie Lilli. Nie przepadałam za nią, miała dredy z czerwonymi końcówkami, 3 kolczyki w wardze oraz jeden w brwi i tatuaże na rękach, zazwyczaj chodziła w krótkich spódniczkach lub szortach sięgających jej do połowy ud w komplecie ze sportowym stanikiem-tak wygląda jej ubiór do dziś. Aż tak bardzo mi to nie przeszkadza, ale sama nie byłabym w stanie w czymś takim chodzić. Po raz drugi usłyszałam dzwonek, a potem po raz trzeci, nie mogłam tak bezczynnie siedzieć, zeszłam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Dlaczego Meg sama nie może tego zrobić ? Nacisnęłam klamkę i otworzyłam szklane drzwi, z pokoju niebiesko-włosej dziewczyny dobiegały dźwięki drażniącej moje uszy melodii. Alex cały czas siedziała u siebie ciekawe czy w ogóle tam jest czy Meg wkradając się po coś przypadkowo zostawiła zapalone światło. Kiedy po raz czwarty zabrzmiał dzwonek do drzwi już przy nich stałam. Westchnęłam i wpięłam się na palce zobaczyć kto to, zobaczyłam dziewczynę o całych czerwonych włosach w jeansowych szortach i różowej koszulce sięgając prawie poniżej jej spodni. Co się stało z tamtą Lilli  ? Kątem oka dostrzegłam jeszcze coś-chłopaka, ubrane miał czarne spodnie i niebieską koszulę w kratkę, loki zaczesane były do tyłu, a wyraz twarzy przedstawiał raczej wkurzonego i zmęczonego. Stał za nim jeszcze jeden chłopak, nie widziałam jakie miał spodnie, ale wiem że posiadałam na sobie białą koszulkę, na jego twarzy był uśmiech trzymając się na dłonie z Lilli. Przekręciłam kluczem w drzwiach naciskając klamkę, dziewczyna natychmiast wparowała do środka
- Cześć Nessa ! – Powiedziała. Nie spojrzała nawet w moją stronę już była w pokoju Meg
-Cześć. – Odpowiedziałam cichym głosem                  
- Hej, Louis jestem – Niebieskooki brunet uśmiechnął się do mnie wyciągając dłoń
- Hej, Vanessa – Uścisnęłam ją, chłopak uśmiechnął się jeszcze raz i spojrzał na nasze połączone dłonie, natychmiast puściłam jego, ruszył w stronę pokoju Meg, słyszałam już tylko krzyk na przywitanie
 - Cześć, jestem Harry – Te słowa wywarły u mnie nudności.
- Cześć. Vanessa – Uścisnęłam jego dłoń po czym od razu ją puściłam, obróciłam się i ruszyłam ku białym, szklanym drzwiom. Gdy naciskałam na klamkę obejrzałam się w tył, ale nikogo tam nie było, weszłam do środka i odpaliłam laptopa. Odebrałam połączenie od taty, trochę się uspokoiłam, ale i tak nie mogłam powiedzieć mu tego co wydarzyło się wczoraj, inaczej gdyby była to kobieta. Na przykład mama.
- Hej tato.
- Hej kochanie !             
                                         * Oczami Harry’ego * 

Niewiedziałem o czym oni rozmawiają, wolałem nie włączać się do rozmowy. Położyłem się na łóżko i sięgnąłem po laptopa z szafki nocnej Meg. Otworzyłem klapę, nacisnąłem guzik włączający i czekałem aż się włączy. Lilli, Meg, nawet Lou dyskutowali o wczorajszej imprezie. Wyglądało to jakby w ogóle mnie nie zauważali, Meg opowiadała każdy szczegół z imprezy jakby była wszędzie i wszystko widziała.

Doszedłem myślami do Vanessy. Drobna dziewczyna, brunetka co bardzo mi się podoba i jeszcze ten jej niebieskie oczy. Cudo.  Ma swój styl który popieram. Nie ubiera się jak Lilli. Udaje zawsze twardą i zarazem znudzoną wszystkim, próbuje być wyluzowana. Sukienki do niej nie pasują. Jest okrągła tam gdzie powinna, czerwieni się nawet o tym nie wiedząc.

Przeglądałem różne źródła, nie było nic ciekawego, odstawiłem laptopa i oznajmiłem, że idę do toalety. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju, grzechem nie byłoby zajrzeć co robi Nessa czy jak ją nazywają. Podszedłem do drzwi i lekko nacisnąłem klamkę
- Kocham Cię !





~ przeczytałeś-zostaw komentarz